4-Godzinny tydzień pracy.

Uwolnij się od schematu od 9 do 17 dołącz do niezależnych finansowo

NAJWAŻNIEJSZE
NOTATKI Z KSIĄŻKI:

Autor: Timothy Ferriss

> 4 hour-work-week

Oto książ­ka, któ­ra naj­bar­dziej ze wszyst­kich zmie­ni­ła moje życie. Bestseller New York Times, któ­ry lata­mi oku­po­wał listę prze­bo­jów. Możecie prze­czy­tać moje naj­waż­niej­sze notat­ki, ale to i tak kro­pla w morzu. Genialne odwró­ce­nie wszyst­kich ksią­żek w sty­lu „jak zarzą­dzać całym swo­im bała­ga­nem”. Ta książ­ka opo­wia­da, jak odmó­wić swo­je­mu bała­ga­no­wi, usta­lić ocze­ki­wa­nia na swo­ich warun­kach i być rów­nie sku­tecz­nym w krót­szym cza­sie.


DEFINICJA:

Co byście zro­bi­li, gdy­by­ście mie­li 100 milio­nów dola­rów?


Róbcie mini­mum tego, co potrze­ba, by uzy­skać mak­sy­mal­ny efekt.

Nieaktywność nie jest celem. Tym, co nas eks­cy­tu­je, jest robie­nie.

Celem nie jest kupo­wa­nie rze­czy, ale robie­nie tego, co chce­my robić, bycie tym, kim chce­my być. Jeśli miesz­czą się w tym narzę­dzia i gadże­ty, niech będzie, ale to są środ­ki do celu lub dodat­ki, a nie cel sam w sobie.

Nie bądź­cie ani sze­fem, ani pra­cow­ni­kiem, ale wła­ści­cie­lem. Mieć pocią­gi i mieć kogoś, kto upew­ni się, że jeż­dżą punk­tu­al­nie.


Większość potrzeb mate­rial­nych to tyl­ko uza­sad­nie­nie dla spę­dza­nia cza­su na robie­niu rze­czy, któ­re tak napraw­dę nie mają zna­cze­nia, jak kupo­wa­nie rze­czy i przy­go­to­wy­wa­nie się do zaku­pów.

Nie cho­dzi o duży zwrot wysił­ków kie­dyś w przy­szło­ści, cho­dzi o cią­gły przy­pływ gotów­ki każ­de­go dnia.

Po latach mono­ton­nej pra­cy, często będzie­cie musie­li głę­bo­ko kopać, by zna­leźć swo­je pasje, ponow­nie zde­fi­nio­wać swo­je marze­nia, wskrze­sić hob­by, któ­rym pozwo­li­li­ście zanik­nąć.

„Nie wol­no ci oszu­ki­wać sie­bie. Jesteś oso­bą, któ­rą naj­ła­twiej oszu­kać.” – Richard Feynman

Życie w luk­su­sie w wie­lu róż­nych miej­scach świa­ta kosz­tu­je mniej niż wyna­jem miesz­ka­nia w Stanach Zjednoczonych. Jeśli może­cie uwol­nić się od cza­su i miej­sca, wasze pie­nią­dze będą auto­ma­tycz­nie war­te 3-10 razy wię­cej.

Praktyczna war­tość pie­nią­dza pomna­ża się w zależ­no­ści od ele­men­tów, któ­re kon­tro­lu­ją nasze życie: co robi­my, kie­dy to robi­my, gdzie to robi­my i z kim to robi­my (nazy­wa to „mnoż­ni­kiem wol­no­ści”).


Biorąc pod uwa­gę te kry­te­ria, boga­ty, ale uwią­za­ny w miej­scu ban­ko­wiec ma mniej „siły” niż oso­ba zara­bia­ją­ca 40 tysię­cy dola­rów, ale pra­cu­ją­ca tyl­ko kil­ka godzin tygo­dnio­wo i wybie­ra­ją­ca wszyst­kie ele­men­ty kon­tro­lu­ją­ce jej życie.


Możli­wo­ści – zdol­ność wybo­ru – to praw­dzi­wa siła. Jak zoba­czyć i stwo­rzyć te opcje jak naj­mniej­szym wysił­kiem i kosz­tem.

15-mie­sięcz­ne zwie­dza­nie świa­ta żaglów­ką kosz­tu­je 18 000 dola­rów.

Jeśli wszy­scy opi­su­ją i roz­wią­zu­ją pro­blem w jeden spo­sób, a wyni­ki są poni­żej prze­cięt­nej, to czas, by zapy­tać „Co by było, gdy­bym zro­bił coś na odwrót?”.


Emerytura nie powin­na być celem. Takie zało­że­nie zakła­da, że nie lubi­my tego, co robi­my przez więk­szość spraw­ne­go fizycz­nie życia i nic nie może uza­sad­nić takie­go poświę­ce­nia.

Przydzielajmy sobie „małe eme­ry­tu­ry” w cią­gu swo­je­go życia, zamiast spy­chać je na koniec (twier­dzi, że jego celem jest mie­siąc miesz­ka­nia zagra­ni­cą lub bar­dzo inten­syw­nej nauki na dwa mie­sią­ce pro­jek­tów zawo­do­wych).

Warunki nigdy nie są ide­al­ne. „Kiedyś” to cho­ro­ba. Listy „za” i „prze­ciw” są rów­nie kiep­skie. Jeśli coś jest dla was waż­ne i chce­cie to „kie­dyś” zro­bić, po pro­stu to zrób­cie i popraw­cie kurs po dro­dze.


Dużo zabaw­niej­sze i bar­dziej docho­do­we jest popra­wie­nie swo­ich moc­nych stron, zamiast pró­bo­wa­nia napra­wy wad.

Zbyt duża bez­czyn­ność jest tok­sycz­na.

„Jeśli tyl­ko miał­bym wię­cej pie­nię­dzy” to naj­prost­szy spo­sób na to, by opóź­nić pod­ję­cie decy­zji nie­zbęd­nej do stwo­rze­nia rado­ści życia teraz, nie póź­niej. Wykorzystywanie pie­nię­dzy jako kozła ofiar­ne­go.

Mierzcie pie­niądze nie według ogól­ne­go przy­cho­du, ale w dola­rach na godzi­nę. Celujcie w 5000$/h.

Zapiszcie naj­gor­sze rze­czy, któ­re mogą się wyda­rzyć. Naprawdę, napraw­dę okrop­ne, kie­dy wszyst­ko idzie nie tak. Uświadomcie sobie, że nie są aż tak źle.

„Nie ma różni­cy pomię­dzy pesy­mi­stą, któ­ry mówi »Oj, to bez­na­dziej­ne, nie przej­muj się, nic nie rób« i opty­mi­stą, któ­ry mówi »Wszystko w porząd­ku – nie przej­muj się, nic nie rób«. Tak czy ina­czej – nic się nie dzie­je.”

„Masz kom­fort. Nie masz luk­su­su. Nie mów mi, że pie­nią­dze odgry­wa­ją rolę. Luksus, któ­ry popie­ram, nie ma nic wspól­ne­go z pie­niędz­mi. Nie moż­na go kupić. To nagro­da dla tych, któ­rzy nie boją się dys­kom­for­tu.” – Jean Cocteau


Co odkłada­cie na póź­niej ze stra­chu?

Ile kosz­tu­je was (pod względem finan­so­wym, emo­cjo­nal­nym, fizycz­nym) odło­że­nie dzia­ła­nia na póź­niej? Na co cze­ka­cie?


Robienie cze­goś nie­re­ali­stycz­ne­go jest łatwiej­sze niż robie­nie reali­stycz­ne­go.

Na szczy­cie jest pusto. 99% świa­ta jest prze­ko­na­ne o wła­snej nie­zdol­no­ści do osią­gnię­cia wiel­kich rze­czy, więc celu­ją w prze­cięt­ność.

Dlatego kon­ku­ren­cja dla „reali­stycz­nych” celów jest naj­bar­dziej zawzięta. Łatwiej zaro­bić 10 milio­nów dola­rów niż milion. Łatwiej pode­rwać w barze jed­ną „ide­al­ną dzie­siąt­kę” niż pięć „óse­mek”.

Posiadanie nie­zwy­kle dużego celu to zastrzyk adre­na­li­ny, któ­ry zapew­nia wytrzy­ma­łość potrzeb­ną do koń­ca. Realistyczne cele nie inspi­ru­ją i będą was napę­dzać tyl­ko przy kil­ku pierw­szych prze­szko­dach, póź­niej się pod­da­cie.


Podekscytowanie jest bar­dziej prak­tycz­nym syno­ni­mem szczęścia i dokład­nie tego powin­ni­śmy szu­kać. To lekar­stwo na wszyst­ko.

Nie pytaj „Czego chcę?” albo „Jakie są moje cele?” – ale: „CO BY MNIE PODEKSCYTOWAŁO?”

To nuda jest naszym wro­giem, nie porażka.


Dreamlining:

1. Cele zmie­niają się z nie­okre­ślo­nych pra­gnień w okre­ślo­ne kro­ki.

2. Cele muszą być nie­re­ali­stycz­ne, by mogły być efek­tyw­ne.

3. Skupia się na dzia­ła­niach, któ­re wypeł­nią pust­kę, gdy odej­mie się pra­cę. By żyć jak milio­ne­rzy musi­my robić coś inte­re­su­ją­ce­go, a nie tyl­ko posia­dać rze­czy, któ­rych moż­na nam zazdro­ścić.


Co byście zro­bi­li, gdy­by nie mogło się wam nie udać?

Co byście robi­li codzien­nie, gdy­by­ście mie­li 100 milio­nów dola­rów w ban­ku?

Co spo­wo­do­wałoby, że byli­by­ście naj­bar­dziej pod­eks­cy­to­wa­ni budząc się co rano?

Zamień każ­de „być” w „robić”. Na przy­kład „bie­gły chiń­ski” sta­je się „odby­wa­niem pię­cio­mi­nu­to­wej roz­mo­wy z chiń­skim współ­pra­cow­ni­kiem”.


Jakie 4 marze­nia mogłyby zmie­nić wszyst­ko w cią­gu kolej­nych 6-12 mie­się­cy?

Określcie koszt tych marzeń i oblicz­cie doce­lo­wy mie­sięcz­ny przy­chód dla obu pla­nów.


Nie wierzę w dłu­go­ter­mi­no­we pla­no­wa­nie i odle­głe cele. Ustalam 3-6-mie­sięcz­ne pla­ny marzeń. Przyszłość sta­je się wymów­ką do odkła­da­nia dzia­ła­nia na póź­niej.


Jeśli następ­ny stan jest jakąś for­mą bada­nia, skon­tak­tuj­cie się z kimś, kto zna odpo­wiedź zamiast spę­dzać zbyt wie­le cza­su w książ­kach lub Sieci, co może się zmie­nić w para­liż spo­wo­do­wa­ny ana­li­zą. Znajdźcie kogoś, kto to zro­bił, i spy­taj­cie, jak to zro­bił. Umówcie się na spo­tka­nie, któ­re trud­no wam będzie odwo­łać.


Najważniej­sze dzia­ła­nia nigdy nie są wygod­ne.

Zaproponujcie roz­wiąza­nia, zamiast o nie pytać.

Wywołuj­cie pożą­da­ne reak­cje, zamiast reago­wać.

Bądź­cie aser­tyw­ni, nie paląc za sobą mostów.

Rozwińcie u sie­bie rzad­ko spo­ty­ka­ny nawyk podej­mo­wa­nia decy­zji za sie­bie i innych.


ELIMINACJA

„Nie gro­ma­dzić, lecz eli­mi­no­wać. Codziennie nie zwięk­szać, lecz zmniej­szać. Szczytem kul­ty­wo­wa­nia jest zawsze pro­sto­ta.” – Bruce Lee

Bycie zajętym masku­je uni­ka­nie podej­mo­wa­nia nie­zwy­kle waż­nych, ale nie­wy­god­nych dzia­łań.

Nie myl­my wydaj­ności ze sku­tecz­no­ścią. Najlepszy sprze­da­ją­cy door-to-door na świe­cie mógł­by być nie­wia­ry­god­nie wydaj­ny, ale nawet tro­chę nie dorów­ny­wał­by sku­tecz­no­ścią złe­mu spa­me­ro­wi. Ktoś, kto spraw­dza pocz­tę elek­tro­nicz­ną 30 razy dzien­nie, ma roz­bu­do­wa­ny sys­tem orga­ni­za­cji, może być nie­wia­ry­god­nie wydaj­ny, ale nie­sku­tecz­ny.

Robienie dobrze cze­goś nie­waż­ne­go nie spra­wia, że jest to waż­ne.

To, że zada­nie wyma­ga wie­le cza­su nie spra­wia, że jest waż­ne.

To, co robi­my, jest nie­skończe­nie waż­niej­sze niż to, jak to robi­my. Wydajność jest bez­u­ży­tecz­na, chy­ba że jest zasto­so­wa­na do wła­ści­wych rze­czy.

„Jeśli coś moż­na zmie­rzyć, to moż­na tym zarzą­dzać” – Peter Druckner


Zasada Pareto: zasa­da 80/20.

80% kon­se­kwen­cji wyni­ka z 20% przy­czyn.

80% rezul­ta­tów wyni­ka z 20% wysiłków/czasu.

80% zysków napływa od 20% produktów/klientów.

Wskaźnik jest czę­sto odchy­lo­ny do pro­por­cji 90/10 albo nawet 95/5, ale wyno­si przy­naj­mniej 80/20.


Które z 20% źró­deł powo­du­je 80% moich pro­ble­mów i nie­szczę­ścia?

Które z 20% źró­deł skut­ku­je w 80% pożą­da­nych wyni­ków i szczę­ścia?


Znajdźcie swo­je bra­ki w wydaj­no­ści i wyeli­mi­nuj­cie je. Znajdźcie swo­je moc­ne stro­ny i pomnóż­cie je.

Przestałem kon­tak­to­wać się z 95% swo­ich klien­tów, zwol­ni­łem 2% z nich, zosta­wia­jąc naj­lep­sze 3% pro­du­cen­tów jako wzór do naśla­do­wa­nia.

To ma zasto­so­wa­nie rów­nież w przy­pad­ku rekla­my, part­ne­rów itp.


Większość rze­czy nie róż­ni się mię­dzy sobą.

Bycie zajętym to for­ma leni­stwa: leni­we myśle­nie i nie­wy­ma­ga­ją­ce dzia­ła­nia.

Bycie zbyt obciążo­nym jest rów­nie nie­pro­duk­tyw­ne, jak nie robie­nie nicze­go, a na doda­tek dużo mniej przy­jem­ne.

Bycie wybred­nym – robie­nie mniej – to ścież­ka do więk­szej pro­duk­tyw­no­ści.

Skupcie się na kil­ku waż­nych ele­men­tach i igno­ruj­cie resz­tę.

Brak cza­su to w rze­czy­wi­stości brak prio­ry­te­tów.


Prawo Parkinsona: zada­nie będzie wyda­wać się bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne wprost pro­por­cjo­nal­nie do cza­su poświę­co­ne­go na jego ukoń­cze­nie.

To magia zbliżają­ce­go się ter­mi­nu osta­tecz­ne­go.

Jeśli dosta­nie­my 24 godzi­ny na ukoń­cze­nie pro­jek­tu, pre­sja cza­su zmu­si nas do jego wyko­na­nia.


Nauczcie się igno­ro­wać albo prze­kie­ro­wy­wać wszyst­kie infor­ma­cje i prze­szko­dy, któ­re są nie­zwią­za­ne z tema­tem, nie­waż­ne lub nie­wy­ko­nal­ne. Większość posia­da wszyst­kie te trzy cechy.

Jeśli jeste­ście pra­cow­ni­ka­mi, poświę­ca­nie cza­su na głu­po­ty to nie wasza wina. Nie ist­nie­je bodziec do dobre­go wyko­rzy­sty­wa­nia cza­su, chy­ba że pła­cą nam za zle­ce­nie. Marnujemy czas, ponie­waż mamy tak dużo cza­su do wyko­rzy­sta­nia.

Przedsiębior­cy to ludzie, któ­rzy spra­wia­ją, że coś się wyda­rza.


Prawo Parkinsona: (postrze­ga­na) istot­ność i sto­pień skom­pli­ko­wa­nia zada­nia będą rosły pro­por­cjo­nal­nie do cza­su przy­dzie­lo­ne­go na jego ukoń­cze­nie.

Jeśli dosta­li­by­ście 24 godzi­ny na ukoń­cze­nie pro­jek­tu, pre­sja cza­su zmu­si­ła­by was do sku­pie­nia się na jego wyko­na­niu i nie mie­li­by­ście inne­go wyj­ścia, jak tyl­ko wyko­nać naj­waż­niej­sze ele­men­ty.

Jeśli dosta­li­by­ście tydzień na ukoń­cze­nie takie­go same­go zada­nia, było­by to 6 dni robie­nia z igły widły.

Gdybyście, nie daj Boże, dosta­li na nie dwa mie­sią­ce, sta­ło­by się umy­sło­wym potwo­rem.

Produkt końco­wy zada­nia o krót­szym ter­mi­nie wyko­na­nia ma nie­mal zawsze taką samą lub wyż­szą jakość z powo­du więk­sze­go sku­pie­nia się na nim.


**** Są dwa spo­so­by na zwięk­sze­nie pro­duk­tyw­no­ści:

**** 1. Ograniczenie zadań do tych naj­waż­niej­szych, by skró­cić czas pra­cy (zasa­da 80/20)

**** 2. Skrócenie cza­su pra­cy, by ogra­ni­czyć zada­nia do tych naj­waż­niej­szych (zasa­da Parkinsona)

**** Najlepszym roz­wiąza­niem jest wyko­rzy­sta­nie obu tych spo­so­bów naraz: roz­po­zna­nie kil­ku naj­waż­niej­szych zadań, któ­re naj­bar­dziej przy­czy­nia­ją się do zysku i roz­pla­no­wa­nie ich wyko­na­nia w bar­dzo krót­kich i jasnych ter­mi­nach.


Jeśli nie okre­śli­li­ście naj­waż­niej­szych zadań w misji i nie usta­li­li­ście agre­syw­nych ter­mi­nów roz­po­czę­cia i zakoń­cze­nia w celu ich ukoń­cze­nia, nie­waż­ne sta­je się waż­ne. Nawet jeśli wie­cie, co jest naj­waż­niej­sze: bez ter­mi­nów, któ­re powo­du­ją sku­pie­nie, pomniej­sze zada­nia, do któ­rych jeste­ście zmu­sza­ni (albo któ­re wymy­śla­cie, w przy­pad­ku przed­się­bior­ców), roz­ro­sną się tak, że będą pochła­niać wasz czas, aż nie poja­wi się następ­ne zada­nie, któ­re je zastą­pi.

Większość wkła­du jest bez­u­ży­tecz­na, a czas mar­no­wa­ny jest pro­por­cjo­nal­nie do jego dostęp­nej ilo­ści.

Beztłusz­czo­we dzia­ła­nie i wol­ność cza­su zaczy­na się od ogra­ni­cze­nia prze­cią­ża­nia się przy­swa­ja­ny­mi infor­ma­cja­mi. Potrzebna wam nisko­in­for­ma­cyj­na die­ta.

Trzy razy dzien­nie, o zapla­no­wa­nej godzi­nie, zapy­taj­cie samych sie­bie: czy jestem pro­duk­tyw­ny, czy tyl­ko aktyw­ny?

Czy wynaj­duję sobie coś do robo­ty, by uni­kać tego, co waż­ne?

Skupcie się na zapre­zen­to­wa­niu wyni­ków, a nie oka­zy­wa­niu odda­nia.


(1) – określcie krót­ką listę rze­czy do zro­bie­nia.

(2) – określcie listę rze­czy, któ­rych nie nale­ży robić.


Gdybyście mie­li atak ser­ca i mogli pra­co­wać tyl­ko dwie godzi­ny dzien­nie, co byście robi­li?

Gdybyście mie­li atak ser­ca i mogli pra­co­wać tyl­ko dwie godzi­ny TYGODNIOWO, co byście robi­li?

Gdybyście musie­li prze­stać robić 80% róż­nych, pochła­nia­ją­cych czas rze­czy, co byście odrzu­ci­li?

Jakie 3 działania naj­czę­ściej wyko­rzy­stu­ję, by zapeł­nić czas, by wywo­łać wra­że­nie, że jestem pro­duk­tyw­ny?

Jeśli to będzie jedy­na rzecz, jaką uda mi się dzi­siaj zro­bić, czy będę zado­wo­lo­ny?

Nigdy nie powin­niście mieć wię­cej niż dwóch waż­nych dla misji zadań do ukoń­cze­nia w cią­gu każ­de­go dnia.

Róbcie je oddziel­nie, od początku do koń­ca, bez roz­pra­sza­nia się.

Nie rób­cie kil­ku rze­czy naraz.

Powinniście mieć przy­naj­mniej dwa głów­ne cele na dzień. Wykonajcie je od począt­ku do koń­ca bez roz­pra­sza­nia się.



DIETA NISKOINFORMACYJNA:

Nigdy nie oglądam wia­do­mo­ści, od pię­ciu lat nie kupi­łem gaze­ty.

Sprawdzam e-maile biz­ne­so­we przez godzinę w każ­dy ponie­dzia­łek. Nigdy nie odsłu­chu­ję pocz­ty gło­so­wej, gdy jestem zagra­ni­cą.

Co jeśli nastą­pi jakaś nagła sytu­acja? To się nie zda­rza. Ci, z któ­ry­mi obec­nie utrzy­mu­ję kon­takt, wie­dzą, że nie reagu­ję na nagłe sytu­acje, więc nagłe sytu­ację w jakiś spo­sób nie ist­nie­ją albo do mnie nie tra­fia­ją. Problemy, z zasa­dy, roz­wią­zu­ją się same albo zni­ka­ją, gdy prze­sta­nie­cie być wąskim gar­dłem dla infor­ma­cji i upo­waż­ni­cie innych.


Zwiększo­na ilość wia­do­mo­ści przy­cho­dzą­cych koniecz­nie skut­ku­je zmniej­szo­ną ilo­ścią wia­do­mo­ści wycho­dzą­cych. Większość infor­ma­cji zabie­ra czas, jest nega­tyw­na i nie­zwią­za­na z waszy­mi cela­mi.

„Czy zde­cy­do­wa­nie wyko­rzy­stam tę infor­ma­cję do cze­goś natych­mia­sto­we­go i waż­ne­go?”

Poproście każ­de­go dnia dwie atrak­cyj­ne kobie­ty o numer tele­fo­nu. Utrzymujcie kon­takt wzro­ko­wy. Prawdziwym celem nie jest sam numer, ale prze­ła­ma­nie stra­chu przed popro­sze­niem o nie­go, więc rezul­tat jest nie­waż­ny. „Przepraszam. Wiem, że to zabrzmi dziw­nie, ale jeśli cię nie zapy­tam, to będzie mnie to gry­zło przez cały dzień. Lecę wła­śnie, żeby się spo­tkać z kole­gą, ale uwa­żam, że jesteś napraw­dę prze­pięk­na. Czy mogła­byś mi dać swój numer tele­fo­nu? Nie jestem psy­cho­lem – przy­się­gam. Możesz mi dać fał­szy­wy numer jeśli nie jesteś zain­te­re­so­wa­na.”


PRZERYWANIE PRZERYWANIA

– SZTUKA ODMAWIANIA


Nauczcie się być trud­ni, gdy to ma zna­cze­nie. Posiadanie repu­ta­cji oso­by aser­tyw­nej pomo­że wam zyskać korzyst­ne trak­to­wa­nie bez bła­ga­nia czy wal­ki o nie za każ­dym razem.

Przerwa to wszyst­ko, co unie­możli­wia wyko­na­nie klu­czo­we­go zada­nia od począt­ku do koń­ca:


- MARNOWANIE CZASU

Ograniczcie dostęp do sie­bie i kie­ruj­cie całą komu­ni­ka­cję w kie­run­ku natych­mia­sto­we­go dzia­ła­nia. Ograniczcie kon­sump­cję i pro­duk­cję e-maili. Sprawdzanie pocz­ty elek­tro­nicz­nej nigdy nie powin­no być pierw­szą rze­czą, jaką robi­cie rano. Tylko raz dzien­nie. Możecie usta­wić auto­ma­tycz­ną odpo­wiedź, gło­szą­cą, że spraw­dza­cie e-maile tyl­ko raz dzien­nie, zawie­ra­ją­cą wasz numer tele­fo­nu.


Filtrujcie przy­chodzące i ogra­nicz­cie wycho­dzą­ce roz­mo­wy tele­fo­nicz­ne. Używajcie tyl­ko dwóch nume­rów: jed­ne­go biu­ro­we­go lub Skype’a dla nie­zbyt pil­nych i jed­ne­go komór­ko­we­go dla pil­nych. Podajcie numer komór­ki w auto­ma­tycz­nej odpo­wie­dzi e-mailo­wej i zawsze ją odbie­raj­cie. Wiadomości z nume­ru biu­ro­we­go są prze­kie­ro­wy­wa­ne bez­po­śred­nio na pocz­tę gło­so­wą. Gdy ktoś dzwo­ni na komór­kę, nie pytaj­cie „Co sły­chać?” – powiedz­cie po pro­stu „Jestem wła­śnie w trak­cie pra­cy – jak mogę pomóc?” – jeśli ktoś powie, że może oddzwo­nić, powiedz­cie „Nie – mam minut­kę – co mogę dla cie­bie zro­bić?”. Natychmiast przejdź­cie do sed­na. Jeśli zaczną owi­jać w baweł­nę, powiedz­cie, że macie tyl­ko kil­ka minut i spy­taj­cie, co może­cie zro­bić, żeby im pomóc. Albo zamiast tego popro­ście ich o wysła­nie e-maila.

Opanujcie do mistrzo­stwa sztukę odma­wia­nia i uni­ka­nia spo­tkań.


- POCHŁANIANIE CZASU

Gdy ktoś zaczy­na opo­wia­dać zbyt dłu­gą histo­rię, powiedz­cie „Nie chcę słu­chać tej opo­wie­ści. Po pro­stu powiedz mi, co muszę zro­bić.”

Ludzie wokół was powin­ni być sku­pie­ni i uni­kać spo­tkań, któ­re nie mają jasne­go celu, bez wzglę­du na to, czy mają to być spo­tka­nia oso­bi­ste, czy na odle­głość.

Wyjaśnij­cie, że sku­pie­nie się na zada­niu to wasza poli­ty­ka. Wyszkólcie ludzi wokół sie­bie w byciu wydaj­nym i sku­tecz­nym.

Na wia­do­mości w poczcie gło­so­wej odpo­wia­daj­cie za pomo­cą e-maili. To uczy ludzi zwię­zło­ści wypo­wie­dzi.

Piszcie e-maile, któ­re mają w sobie zwro­ty „jeże­li – to”, tak by nie trze­ba było na nie odpo­wia­dać. (Przygotujcie się na odpo­wia­da­nie tyl­ko raz w tygo­dniu.)

Gdy ktoś chce poga­dać przez tele­fon, poproś by okre­ślił swój cel: tema­ty i pyta­nia, któ­ry­mi musi­cie się zająć.

Jeśli jeste­ście zmu­sze­ni do zor­ga­ni­zo­wa­nia spo­tka­nia, okre­śl­cie, kie­dy ma się skoń­czyć. Nie zosta­wiaj­cie tej kwe­stii otwar­tej.


- PORAŻKI UPOWAŻNIENIA: GDY KTOŚ POTRZEBUJE APROBATY, BY ZROBIĆ COŚ NIEWIELKIEGO.

Celem pra­cow­ni­ka jest pełen dostęp do nie­zbęd­nych infor­ma­cji i jak naj­bar­dziej nie­za­leż­na moż­li­wość podej­mo­wa­nia decy­zji.

Celem przed­siębior­cy jest zapew­nie­nie tak wie­lu infor­ma­cji i nie­za­leż­nej moż­li­wo­ści podej­mo­wa­nia decy­zji, jak to tyl­ko moż­li­we.

Powiedzcie pra­cow­ni­kom: „Klient ma być zado­wo­lo­ny. Jeśli pro­blem moż­na napra­wić za mniej niż 100 dola­rów, oceń­cie go i napraw­cie sami. Naprawiajcie te pro­ble­my nie kon­tak­tu­jąc się ze mną. Nie jestem już waszym klien­tem; moi klien­ci są waszy­mi klien­ta­mi. Nie pro­ście mnie o pozwo­le­nie. Róbcie to, co uwa­ża­cie za sto­sow­ne, a popraw­ki będzie­my wpro­wa­dzać po dro­dze.”

Ludzie są mądrzej­si niż wam się wyda­je. Dajcie im szan­se, by mogli to udo­wod­nić.

Zachowujcie się jak czte­ro­la­tek: mów­cie „nie” na abso­lut­nie wszyst­ko. Niech to będzie wasza odru­cho­wa odpo­wiedź. Nie wymy­ślaj­cie kłamstw.


PODWYKONAWSTWO:

Zatrudnienie asy­sten­ta na odległość to duży prze­łom, któ­ry okre­śla moment, w któ­rym uczy­my się, jak wyda­wać pole­ce­nia i być dowód­cą, a nie dowo­dzo­nym.

Istnieje test spraw­dzający przed­się­bior­cę: czy potra­fi­cie zarzą­dzać inny­mi ludź­mi?

Wykorzystanie wir­tu­al­ne­go asy­sten­ta jako pro­ste­go ćwi­cze­nia bez wad, pod­sta­wy zarzą­dza­nia zawie­ra­ją się w 2-4-tygo­dnio­wym teście, któ­ry kosz­tu­je 100-400 dola­rów. To inwe­sty­cja, a nie wyda­tek.

Chodzi o stwo­rze­nie sys­te­mu, któ­ry was zastąpi.

Przygotowywanie kogoś na swo­je miej­sce stwo­rzy ultra ulep­szo­ny zestaw zasad, któ­re usu­ną z waszych har­mo­no­gra­mów pozo­sta­ły tłuszcz i nie­po­trzeb­ne ele­men­ty.

Jeśli mogę to zro­bić lepiej niż asy­stent, dla­cze­go w ogó­le powi­nie­nem im pła­cić? Ponieważ celem jest uwol­nie­nie wasze­go cza­su, byście mogli sku­pić się na rze­czach więk­szych i lep­szych.


Najważniej­sza umie­jęt­ność: zarzą­dza­nie zdal­ne i komu­ni­ka­cja.

Nie cho­dzi tyl­ko o bar­dziej inte­li­gentną pra­cę. Chodzi o budo­wa­nie sys­te­mu, któ­ry was zastą­pi.

Zawsze możecie samo­dziel­nie zro­bić coś taniej – to nie zna­czy, że chce­cie spę­dzić czas na robie­niu tego.


Ważne rze­czy do wyeli­mi­no­wa­nia zanim zacznie­cie dele­go­wać zada­nia:

Nigdy nie auto­ma­ty­zuj­cie cze­goś, co moż­na wyeli­mi­no­wać.

Nigdy nie dele­guj­cie cze­goś, co moż­na zauto­ma­ty­zo­wać lub upro­ścić.

Nie mar­nuj­cie niczy­je­go cza­su – nawet cza­su, za któ­ry nie­wie­le płaci­cie.

Na przykład, zamiast kazać sekre­tar­ce czy­tać wasze maile, wyko­rzy­staj­cie auto­ma­ty­za­cję i podej­ście, któ­re opi­sa­łem powy­żej, aby zre­du­ko­wać to zada­nie.

Sekretarka nie musi usta­lać moich spo­tkań i roz­mów kon­fe­ren­cyj­nych, ponie­waż wyeli­mi­no­wa­łem spo­tka­nia.


Ulepszcie zasa­dy i pro­ce­sy, zanim doda­cie ludzi.

Każde przy­dzie­lo­ne zada­nie musi być zarów­no pochła­nia­ją­ce czas, jak i dobrze okre­ślo­ne.

Największym wyzwa­niem jest barie­ra języ­ko­wa, któ­ra czę­sto jest przy­czy­ną poczwór­nych wymian zdań i osta­tecz­nych kosz­tów. Popełniłem błąd i nie wyzna­czy­łem ogra­ni­cze­nia cza­so­we­go, przez co pra­cow­ni­cy spę­dzi­li 23 godzi­ny nad pro­stym zada­niem: 230 dola­rów. To samo zada­nie zle­ci­łem rodzi­me­mu użyt­kow­ni­ko­wi języ­ka angiel­skie­go, któ­ry ukoń­czył zada­nie w dwie godzi­ny w cenie 25 dola­rów za godzi­nę. Później popro­si­łem kolej­ne­go indyj­skie­go wir­tu­al­ne­go asy­sten­ta z tej samej fir­my, któ­ry był w sta­nie powtó­rzyć wyni­ki nati­ve spe­ake­ra.

Skąd wia­do­mo, kogo wybrać? Nie wia­do­mo. To kwe­stia prze­te­sto­wa­nia kil­ku asy­sten­tów w celu pod­ostrze­nia umie­jęt­no­ści komu­ni­ka­cyj­nych i okre­śle­nia, kogo war­to zatrud­nić.

Koszt za godzinę to nie jedy­ny spo­sób okre­śle­nia kosz­tów. Pomyślcie nad kosz­tem za zada­nie. Nie mar­nuj­cie cza­su na prze­for­mu­ło­wy­wa­nie zada­nia lub inne­go rodza­ju zarzą­dza­nie wir­tu­al­nym asy­sten­tem.

Wykorzystajcie firmę z wir­tu­al­ny­mi asy­sten­ta­mi, a nie poje­dyn­cze­go ope­ra­to­ra, tak byście byli w sta­nie go zmie­nić. Nie bądź­cie zależ­ni od jed­nej oso­by.

Nigdy nie wyko­rzy­stuj­cie nowych pra­cow­ni­ków. Zabrońcie wir­tu­al­nym asy­sten­tom podzle­ca­nia prac nie­spraw­dzo­nym wol­nym strzel­com bez waszej pisem­nej zgo­dy. Firmy o ugrun­to­wa­nej pozy­cji, nale­żą­ce do ryn­ku towa­rów droż­szych mają sche­mat dzia­ła­nia mają­cy na celu dokład­ne usta­le­nie win­nych w przy­pad­ku naru­sze­nia bez­pie­czeń­stwa


Nigdy nie wyko­rzy­stuj­cie kart debe­to­wych w trans­ak­cjach inter­ne­to­wych.

Jeśli wasz wir­tu­al­ny asy­stent będzie miał dostęp do witryn inter­ne­to­wych w waszym imie­niu, stwórz­cie dla nie­go nowy, indy­wi­du­al­ny login.


Poproście o kogoś, kto ma „wspa­nia­łą” zna­jo­mość języ­ka angiel­skie­go i powiedz­cie, że wyma­ga­ne będą roz­mo­wy tele­fo­nicz­ne (nawet jeśli tak nie będzie).

Bądź­cie pre­cy­zyj­ni: powiedz­cie, jaki jest wynik zada­nia, tak by nie zro­zu­mie­li was źle i nie przed­sta­wi­li szcze­gó­ło­we­go rapor­tu doty­czą­ce­go tego, cze­go nie trze­ba.

Zadania powin­ny mieć jed­ną moż­li­wą inter­pre­ta­cję i powi­nien móc je zro­zu­mieć dru­go­kla­si­sta. Nawet zada­nia dla nati­ve spe­ake­rów.


Poproście zagra­nicz­nych wir­tu­al­nych asy­sten­tów o prze­for­mu­ło­wa­nie zadań, by potwier­dzić, że je zro­zu­mie­li, zanim zaczną je wyko­ny­wać.

Poproście o uak­tu­al­nia­nie sta­nu zada­nia po kil­ku godzi­nach pra­cy, by upew­nić się, że zada­nie zosta­ło zro­zu­mia­ne i jest wyko­nal­ne.

Przydzielcie zada­nia, któ­re mają być wyko­na­ne w cza­sie nie dłuż­szym niż 72 godzi­ny. W moim wypad­ku naj­le­piej spraw­dzał się ter­min 24-28 godzin.

Przydzielajcie zada­nie według stop­nia waż­no­ści albo nawet lepiej: przy­dzie­laj­cie tyl­ko jed­no lub dwa zada­nia naraz.


http://www.b2kcorp.com/ = BrickWork = tyl­ko dla biz­ne­su, 15 $/h.

http://www.getfriday.com/ = 6,25 $/h, zna­jo­mość angiel­skie­go bar­dzo róż­na. Dla firm i osób indy­wi­du­al­nych. Możliwość roz­mo­wy wstęp­nej z kan­dy­da­tem.

Online busi­ness mana­ger = wir­tu­al­ni asy­sten­ci wyższe­go pozio­mu = poma­ga­ją klien­tom z sze­ścio­cy­fro­wy­mi przy­cho­da­mi osią­gać przy­cho­dy sied­mio­cy­fro­we dzię­ki zmia­nie mode­lu biz­ne­so­we­go.


Spójrzcie na swoją listę rze­czy do zro­bie­nia: co jest na niej naj­dłu­żej?

Za każdym razem, gdy ktoś wam prze­ry­wa, albo zmie­nia zada­nie, zapy­taj­cie „Czy mógł­by to zro­bić wir­tu­al­ny asy­stent?


Przeanalizujcie bole­sne punk­ty: co przy­spa­rza wam naj­więcej fru­stra­cji i nudy?

Nie ocze­kuj­cie zbyt wie­le, ale nie ocze­kuj­cie też za mało.


Znajdźcie pięć nie­zwią­za­nych z pra­cą zadań, pochła­nia­ją­cych naj­wię­cej cza­su i pięć oso­bi­stych zadań, któ­re mogli­by­ście przy­dzie­lić po pro­stu dla zaba­wy.


Nie traćcie z oczu marzeń i zaj­mij­cie się pra­cą dla samej pra­cy.

Nie zaj­muj­cie się pro­ble­ma­mi, któ­ry­mi mogą zająć się wasi pod­wy­ko­naw­cy i współ­pra­cow­ni­cy.

Nie poma­gaj­cie pod­wy­ko­naw­com i współpra­cow­ni­kom z tym samym pro­ble­mem wię­cej niż jeden raz i z pro­ble­ma­mi, któ­re nie są kry­zy­sa­mi. Podajcie im zasa­dy w sty­lu „jeże­li – to”, któ­re będą słu­żyć do roz­wią­zy­wa­nia wszyst­kich pro­ble­mów, z wyjąt­kiem tych naj­waż­niej­szych. Pozwólcie im na dzia­ła­nie bez wasze­go wkła­du. Ustalcie ogra­ni­cze­nia na piśmie, a potem na piśmie pod­kre­śl­cie, że nie będzie­cie im poma­gać w pro­ble­mach, któ­re są prze­wi­dzia­ne w zasa­dach. Pod koniec każ­de­go mie­sią­ca lub kwar­ta­łu sprawdź­cie, jak ich decy­zje wpły­nę­ły na zyski i odpo­wied­nio dosto­suj­cie zasa­dy.

Nie gońcie za klien­ta­mi, szcze­gól­nie za nie­wy­kwa­li­fi­ko­wa­ny­mi lub mię­dzy­na­ro­do­wy­mi poten­cjal­ny­mi klien­ta­mi, gdy macie wystar­cza­ją­cy dopływ gotów­ki by sfi­nan­so­wać nie­fi­nan­so­we potrze­by.

Nie odpo­wia­daj­cie na e-maile, któ­re nie zaskut­kują sprze­da­żą albo moż­na na nie odpo­wie­dzieć w for­mie listy naj­czę­ściej zada­wa­nych pytań lub przez auto­ma­tycz­nie wysy­ła­ny e-mail.

Nie pra­cuj­cie tam, gdzie żyje­cie, śpi­cie albo powin­ni­ście się relak­so­wać. Oddzielajcie swo­je śro­do­wi­ska.


Co 2-4 tygo­dnie prze­pro­wa­dzaj­cie ana­lizę 20/80 dla swo­jej fir­my i życia oso­bi­ste­go.

Nie walcz­cie o nie­kończą­cą się per­fek­cję, ale o rze­czy wspa­nia­łe lub wystar­cza­ją­co dobre, zarów­no w życiu pry­wat­nym, jak i zawo­do­wym

Nie roz­dmu­chuj­cie zbyt­nio dro­bia­zgów i małych pro­ble­mów jako wymów­ki do pra­cy.

Nie trak­tuj­cie bez­ter­mi­no­wych kwe­stii jako pil­nych, by uza­sad­nić pra­cę.

Nie postrze­gaj­cie jed­ne­go pro­jek­tu lub jed­nej pra­cy jako końca i sen­su swo­jej egzy­sten­cji.

Nie igno­ruj­cie nagród socjal­nych, jakie nie­sie ze sobą życie. Otaczajcie się szczę­śli­wy­mi, pozy­tyw­ny­mi ludź­mi, któ­rzy nie mają nic wspól­ne­go z waszą pra­cą. Jeśli musi­cie, twórz­cie swo­je dzie­ła samot­nie, ale nie idź­cie samot­nie przez życie.


Dyrektor gene­ral­ny na odległość: celo­wa nie­obec­ność umoż­li­wi­ła mu stwo­rze­nie fir­my kie­ro­wa­nej przez pro­ce­sy, a nie przez zało­ży­cie­la.

Ograniczenie kon­tak­tu z mana­ge­ra­mi zmu­sza przed­siębior­cę do usta­le­nia zasad dzia­ła­nia, któ­re umoż­li­wia­ją innym radze­nie sobie z pro­ble­ma­mi na wła­sną rękę, a nie szu­ka­nie pomo­cy.

Nie jestem bramką, przez któ­rą wszyst­ko musi przejść. Jestem bar­dziej jak poli­cjant na pobo­czu dro­gi, któ­ry może wkro­czyć do akcji, jeśli potrze­ba; by upew­nić się, że wszyst­kie koła zęba­te dzia­ła­ją, jak powin­ny, wyko­rzy­stu­ję szcze­gó­ło­we rapor­ty od pod­wy­ko­naw­ców. Dwa razy w mie­sią­cu spraw­dzam kon­to ban­ko­we w poszu­ki­wa­niu dziw­nych potrą­ceń.

Zatrudniajcie fir­my out­so­ur­cin­go­we, któ­re spe­cja­li­zują się w jed­nej funk­cji (zamiast fre­elan­ce­rów), gdy to tyl­ko moż­li­we, tak by, gdy ktoś zosta­nie zwol­nio­ny, zre­zy­gnu­je albo nie osią­gnie pożą­da­nych wyni­ków, moż­na go było zastą­pić bez szko­dy dla biz­ne­su. Zatrudniajcie wyszko­lo­ne gru­py ludzi, któ­re mogą dostar­czyć szcze­gó­ło­wych rapor­tów i zastę­po­wać sie­bie nawza­jem, jeśli nastą­pi taka potrze­ba.

Upewnijcie się, że wszy­scy pod­wy­ko­naw­cy chcą się ze sobą komu­ni­ko­wać, by roz­wią­zy­wać pro­ble­my i daj­cie im pisem­ne pozwo­le­nie na podej­mo­wa­nie więk­szo­ści nie­dro­gich decy­zji bez wcze­śniej­sze­go kon­sul­to­wa­nia się z wami.

Przywiąza­nie do jed­ne­go miej­sca będzie nową cechą okre­śla­ją­cą kla­sę śred­nią. Wam jest potrzeb­na nie­ogra­ni­czo­na mobil­ność.

Nowa man­tra (nawet dla pra­cow­ni­ków) jest taka: pra­cuj gdzie­kol­wiek i kie­dy­kol­wiek chcesz, ale skończ to, co robisz.

Zróbcie zdjęcie akty­wów i prze­pły­wu pie­nię­dzy: zapi­suj­cie wszyst­kie docho­dy i wszyst­kie wydat­ki. Co może­cie wyeli­mi­no­wać: co jest albo rzad­ko uży­wa­ne, albo stre­su­je lub roz­pra­sza nie przy­no­sząc zbyt wiel­kiej war­to­ści?


Których 20% tego, co posia­dam, używam przez 80% cza­su? (Wyeliminujcie pozo­sta­łe 80% w for­mie odzie­ży, maga­zy­nów, ksią­żek itd.)

Co z tego, co posia­dam, jest przy­czyną stre­su w moim życiu? (Koszty utrzy­ma­nia, ubez­pie­cze­nie, mie­sięcz­ne wydat­ki, zaj­mo­wa­nie cza­su lub po pro­stu roz­pra­sza­nie.)


hostels.com - hotelchatter.com - myworldphone.com - worldelectronicsusa.com - franzus.com - kropla.com - cfares.com

DUŻA ZASADA (NA TEMAT ŻYCIA): jeśli nie możesz tego okre­ślić, albo cze­goś z tym zro­bić, zapo­mnij o tym.

Odkłada­cze: ci, któ­rzy oszczę­dza­ją wszyst­ko na koniec, by potem zoba­czyć, że życie prze­szło im koło nosa.


O: Pracuj dla sie­bie.

NB [nowo­bo­gac­cy]: Niech inni pra­cują dla cie­bie.


O: Pracuj, kie­dy chcesz.

NB: Wykonuj niezbędne mini­mum.


O: Bądź sze­fem, a nie pra­cow­ni­kiem – rządź.

NB: Nie bądź ani sze­fem, ani pra­cow­ni­kiem, bądź wła­ści­cie­lem.


O: Osiągnąć duży zysk, rekor­do­wą umo­wę, gar­niec zło­ta.

NB: Upewnić się, że dzień wypła­ty jest codzien­nie. Najpierw przy­pływ gotów­ki, póź­niej duża wypła­ta.


Relatywny dochód: dwo­je ludzi zara­bia po 100 tysięcy dola­rów, jeden poświę­ca na to 50 godzin tygo­dnio­wo, dru­gi 10. Ten poświę­ca­ją­cy 10 godzin jest do przo­du. Liczcie dochód na godzi­nę, a nie dochód cał­ko­wi­ty.


WYKONYWANIE NIEREALISTYCZNEGO jest łatwiej­sze niż wyko­ny­wa­nie reali­stycz­ne­go.

Nie jesteście pew­ni sie­bie? Wyobraźcie sobie, że resz­ta świa­ta też nie jest.

Posiadanie nie­zwy­kle dużego celu zapew­nia zastrzyk adre­na­li­ny, któ­ry zapew­nia wytrzy­ma­łość nie­zbęd­ną do prze­zwy­cię­że­nia nie­unik­nio­ne­go (prze­szko­dy).

Realistyczne cele nie są inspi­ru­ją­ce.

Robienie dużych rze­czy zaczy­na się od odpo­wied­nie­go zapy­ta­nia o nie: „Co by mnie pod­eks­cy­to­wa­ło?”

Przeciwieństwem szczę­ścia jest nuda.

Podekscytowanie to bar­dziej prak­tycz­ny syno­nim szczęścia, i to dokład­nie je powin­ni­ście pró­bo­wać dogo­nić.

Co by było, gdy­by nie mogło wam się nie udać?

Co by było, gdy­by­ście byli 10 razy mądrzej­si niż resz­ta świa­ta?

Zamieńcie „bycie” w „robie­nie”.

Wspaniały kucharz -> kola­cja wigi­lij­na bez niczy­jej pomo­cy.

Biegły język chiń­ski -> 5-minu­to­wa roz­mo­wa z chiń­skim współ­pra­cow­ni­kiem.


WYDAJNOŚĆ a SKUTECZNOŚĆ

Wykonujcie zada­nie w jak naj­bar­dziej oszczędny spo­sób

Sprzedawca door-to-door jest wydaj­ny, ale nie­sku­tecz­ny. (Lepiej by mu szło za pośred­nic­twem e-maili.)

To samo spraw­dza się w przy­pad­ku oso­by, któ­ra 30 razy dzien­nie spraw­dza pocz­tę i ma meto­dę na wyko­ny­wa­nie rze­czy do koń­ca.